Znaleźli się sprawcy wakacyjnych zniszczeń na orliku przy ul. Wiosennej. To jeszcze dzieci. Naprawienie szkód wzięli na siebie ich rodzice.
O zniszczeniach pisaliśmy TUTAJ. Przypomnijmy: na sztucznej murawie pojawiły się latem ślady po niewielkich ogniskach. Z każdym tygodniem wakacji sprawcy byli coraz bardziej zuchwali. Pracownicy Hali Sportowej „Tęcza”, która administruje boiskiem, mówili wprost o „eskalacji głupoty”. O mały włos z dymem nie poszła cała siatka ochronna za bramką, tzw. piłkochwyt wykonany z tworzywa sztucznego. Ślady zabaw z zapałkami były nawet w toalecie, gdzie również doszło do kilku zniszczeń (na zdjęciu u góry).
Administrator obiektu zgłosił sprawę „wypalania trawy” na orliku na Komendzie Powiatowej Policji w Złotoryi, a ta wszczęła postępowanie. Policjanci we współpracy ze strażą miejską (która zdobyła potrzebne informacje dzięki monitoringowi) ustalili sprawców zniszczeń.
– To sześciu chłopców w wieku 9-12 lat. Rodzice tych dzieci zadeklarowali chęć naprawienia szkody. Wg naszych informacji, doszli do porozumienia z zarządcą obiektu, który wycofał wniosek o ściganie sprawcy zniszczenia – wyjaśnia st. sierż. Dominika Kwakszys, oficer prasowy KPP Złotoryja.
Jacek Zańko, kierownik hali „Tęcza”, przyznaje, że kilka dni temu zgłosili się do niego rodzice sprawców zniszczeń z propozycją załagodzenia sytuacji.
– Wzięli odpowiedzialność za to, co zrobiły ich dzieci. Prawdopodobnie nie chcieli, by chłopcy mieli problemy z prawem w tak młodym wieku. Zaproponowali, że sami naprawią zniszczenia, ale wspólnie doszliśmy do wniosku, że byłoby to trudne technicznie i że fragmenty murawy wymieni specjalistyczna firma, której w najbliższym czasie zlecimy serwis naszych boisk. Wymyśliliśmy więc inny sposób, by zadośćuczynili zniszczeniom: odświeżą sąsiedni skatepark. Mają na to czas do maja przyszłego roku – mówi kierownik.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że część „chłopców z zapałkami” uczęszcza do szkółki piłkarskiej w miejscowym klubie. Trenują na boisku, które niszczyli.